Świat skończył się z wielkim dupnięciem. Dupnięciem takim, że klękajcie
narody. Chociaż oczywiście, nie było już narodów, które mogłyby klęknąć.
Niczego już nie było. Tylko olbrzymia chmura pyłu i kamieni. Owszem, całkiem
sporych kamieni, czasami nawet większych niż niejedna planeta lub księżyc, ale
jednak tylko kamieni.
Było trochę kosmicznych wirów. Kosmiczny wiatr, niejako przy okazji,
zmiótł kilka asteroidów i wreszcie…
W kosmicznej pustce zapanowała kosmiczna cisza.
No, prawie cisza. W obecnych jeszcze przez chwilę tu i ówdzie resztkach
atmosfery pobrzmiewały echa ostrej, rockowej muzyki.
I mocno schrypnięty, zacinający się lekko męski głos, krzyczący:
„…ńca świata i o jeden dzień dłużej!”
Facepalm...
OdpowiedzUsuń