Wiem, że porywacze i ich ofiara są w tym budynku.
Wiem, że ich jest ośmiu, a ona jest piękna i przerażona.
Wiem to wszystko, przecież nie od dzisiaj jestem bohaterem.
Bez lęku wpadam przez główne drzwi i rozpoczynam demolkę. Jeden… Drugi…
Trzeci zdążył wyciągnąć broń i strzelić. Nawet trafił. Nic groźnego, normalka.
Nie mogło się obyć bez powierzchownego draśnięcia. Kończę sprzątać parter i
biegnę na piętro. Bronią się zaciekle, ale przecież nie mają szans. Kilka
minut, kilka ciosów i koniec. Pozamiatane.
Uratowana kobieta rzuca mi się na szyję. Szczęśliwe zakończenie.
Jeden z porywaczy unosi z trudem głowę:
- Tak, kurwa! Szczęśliwe!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz