Ryszard Ciemno stanął przed sądem oskarżony o napad i uszkodzenie ciała
Michała Dolnego. Uszkodzenie trwałe i dokonane ze szczególnym okrucieństwem.
Zdarzenie miało miejsce w piątek, w podziemnym garażu budynku Korporacji,
której szeregowym pracownikiem był Ryszard Ciemno. Michał Dolny, zatrudniony w Korporacji
na stanowisku trzeciego asystenta drugiego menadżera był bezpośrednim
przełożonym Ryszarda. I to właśnie Michał, około godziny 15.55, a więc tuż
przed końcem ostatniego w tym tygodniu dnia pracy, wydał Ryszardowi polecenie
zejścia do garażu i dokładnego umycia swojego, to znaczy Michała, samochodu. Oznajmił
także, że zamierza towarzyszyć Ryszardowi jako głos doradczy. Oraz w celu
stałego, bieżącego monitorowania realizacji zleconego zadania.
Około godziny 16.10 obaj panowie znaleźli się na trzecim poziomie
podziemnego garażu i stanęli przed zielonym volkswagenem golfem należącym do Michała
Dolnego. Ryszard Ciemno trzymał w rękach wiadro z wodą i gąbkę, Michał jabłko i
scyzoryk Victorinox Camper, dołączony do akt sprawy jako dowód rzeczowy numer
jeden.
I w tym momencie na miejsce zdarzenia zaczęły z cichym popiskiwaniem
zbiegać się okoliczności.
Po pierwsze: było już po godzinach pracy. Minął także ściśle wyliczony
czas na dotarcie pracowników do ich samochodów i opuszczenie garażu. Zaczynał się
weekend. Korporacja była trakcie wdrażania bardzo rygorystycznego programu
oszczędnościowego. Wchodzącą w życie tego akurat dnia decyzją drugiego zastępcy
czwartego wiceprezesa Korporacji, o tej właśnie porze automatycznie wyłączały
się wszystkie światła w podziemiach budynku.
Po drugie: Ryszard pracował w Korporacji prawie trzy lata. Dzięki dokładnie
przemyślanemu programowi szkoleń, połączonemu z doskonale zaprojektowanym
system motywacji i wynagrodzeń, przyzwyczajony był do błyskawicznego
wykonywania wydawanych przez przełożonych poleceń. Bez zastanowienia. Bez chwili
zwłoki. Bez wnikania w sens wydanego polecenia.
Po trzecie: Michał był przeziębiony. Przeziębiony w stopniu, który
przeciętnego pracownika strefy budżetowej kwalifikowałby do siedmiodniowego
zwolnienia lekarskiego. Oczy lekko mu łzawiły. Bolała go głowa. Miał również,
co ważne, poważnie zatkany nos. Nie bez znaczenia jest również fakt, że zgodnie
z panującą w tym miesiącu w Korporacji modą, Michał nagminnie używał, żeby nie
powiedzieć – nadużywał, popularnych przed laty przysłów i powiedzonek.
Kiedy więc w garażu pogasły wszystkie światła, Michał Dolny zwrócił się w
stronę, w której jak przypuszczał znajdował się jego podwładny i powiedział:
- Ciemno chodź oko wykol.
Po dokładnym rozpatrzeniu sprawy sąd uznał całe zdarzenie za
nieszczęśliwy wypadek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz