Miałem napisać mądrego drabbla o cyferkach. Ale ja i cyferki nie lubimy
się za bardzo. Od pierwszego wejrzenia. Do trzech, owszem, jakoś zliczę, ale
dalej… Dalej to już tylko tak, piąte przez dziesiąte.
Choćbym się nie wiem jak starał, choćbym nie wiem od której strony
podchodził do wielokrotności, wychodzą mi teksty w stylu starego disco-polowego
szlagieru: „Cztery razy po dwa razy”. Jest to niby realizacja tematu, ale jakoś
nigdy nie byłem zwolennikiem przesadnej dosłowności. Ani disco-polo, skoro już
o tym mowa.
Miałem napisać mądrego drabbla o cyferkach, a wyszło na to, że jak zwykle
plotę tylko coś trzy po trzy.