Przy łóżku chorego, jak co piątek, zebrali się lekarze.
Rozpoczęła się dyskusja. Krzyczeli, klepali się po plecach i pluli sobie
na buty. Wreszcie, wspólnymi siłami, postawili diagnozę. Taką samą, jak w
zeszły piątek.
Zaczęli omawiać kurację. Krzyczeli, klepali się po plecach i pluli sobie
na buty. Omawiali szlachetne bakterie, które mogły zniszczyć panoszące się w
organizmie chorego prymitywne wirusy. Padło wiele ciekawych, często bardzo
nowatorskich propozycji. Dokładnie tak samo, jak w zeszły piątek.
Wreszcie lekarze uścisnęli sobie dłonie i w poczuciu dobrze spełnionego
obowiązku, rozeszli się do domów.
Chory westchnął ciężko i przymknął oczy.
- Może kiedyś - pomyślał - podadzą choć witaminy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz