Refleks światła na stalowym ostrzu, zgrzyt metalu na kości i porażający
ból. I krew, morze krwi.
Bogowie! Dlaczego? Dlaczego właśnie ja?
Podnoszę do oczu zakrwawione dłonie. Robi mi się słabo. Już? Przecież
człowiek nie wykrwawia się tak szybko!
Nie! Nie chcę jeszcze umierać! Jestem taki młody. Tak wiele mam jeszcze do
zrobienia.
Słabnę z każdą chwilą. Powoli osuwam się na kolana. Czuję, że za chwilę
stracę przytomność.
Tunel. Powinienem zobaczyć tunel. I światełko na jego końcu. Ale otacza
mnie tylko coraz głębsza ciemność.
I zanim całkowicie pogrążę się w tej ciemności, słyszę jeszcze głos żony:
„Kochanie, obrałeś już te ziemniaki?”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz