Już prawie godzinę idę wzdłuż siatki i podziwiam rozciągający się za nią
widok.
Plaża... Turkusowe morze, wygodne leżaczki, parasole. Kelnerki w bikini
uwijają się z tacami zastawionymi kolorowymi drinkami. Plażowicze głównie mocno
starszawi, ale to w sumie raczej nie dziwi. W końcu – raj. Żyć, nie umiera…
Wróć! Warto było umrzeć, żeby trafić do takiego miejsca.
Jest bramka. Chcę wejść, ale potężny koleś, wyglądający na ratownika,
zagradza mi drogę.
- Twoje miejsce jest tam.
Wskazuje rozłożony na kamieniach wyświechtany kocyk.
- Ale dlaczego? - Pytam mocno rozczarowany. I równie mocno rozżalony. -
Przecież przez całe życie byłem dobrym człowiekiem.
- Tak, ale nie odprowadzałeś składek ZUS.
Powinno być OFE, w końcu to oni obiecywali emerytury pod palmami, nie? ;) Przynajmniej Tam by się sprawdziło.
OdpowiedzUsuń