Zrób pranie…
Pewnie, że zrobię. Jaki problem?
Wszedłem do łazienki i z miejsca namierzyłem pralkę. Proszku szukałem
trochę dłużej. „Sam pierze”. Bardzo dobrze. Otworzyłem pudełko.
- Wolność! Nareszcie wolność! - Rozległy się ciche, piskliwe głosiki.
- To jeszcze nie wolność. - Odezwały się natychmiast inne. Równie ciche i
równie piskliwe. - Wciąż jesteśmy w pudle. Otwartym, ale jednak.
Rozgorzała dyskusja. Oczywiście - cicha i piskliwa. Przysłuchiwałem się jej
przez ponad pół godziny i muszę przyznać, że moje rozumienie pojęcia „wolności”
uległo diametralnej zmianie. Te mikrogranulki były naprawdę inteligentne.
Było mi trochę głupio, kiedy sypałem proszek do pralki. Ale co miałem
zrobić? Wyprać pościel w szarym mydle?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz