Dwaj wojownicy siedzieli przed tipi, ćmili nabite wonnym tytoniem
fajeczki i obserwowali miotającą się po osadzie kobietę. To wyginała się
dziwnie, to podbiegała drobnymi kroczkami. To podskakiwała wysoko, to znów
przypadała do ziemi. I przez cały czas popiskiwała żałośnie. Oraz cokolwiek
skrzekliwie. Choć przyznać trzeba - nader głośno.
- Co robi ta biała squaw?
- Blade twarze nazywają to tańcem.
Milczeli przez chwilę, roztrząsając wszystkie plemienne tańce.
- Ale dlaczego wydaje przy tym te śmieszne dźwięki?
- To śpiew.
Znowu zapadła cisza.
- Hough! Nie pracuje, jak na porządną squaw przystało, „tańczy” tylko i
„śpiewa”. Kim ona właściwie jest?
Drugi z wojowników westchnął ciężko:
- Dziewczyna szamana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz