Jestem mężczyzną starej daty. Mam swoje przyzwyczajenia i nawyki, których
już nawet nie próbuję wykorzenić.
Dlatego, kiedy mieszkający gdzieś w mazurskiej głuszy przyjaciel poprosił
mnie telefonicznie o nabycie i przesłanie szekspirowskiej „Burzy” w oryginale,
udałem się do empiku.
Wyszedłem po trzech kwadransach. Spocony, wymięty i bez kilku guzików.
Ciężko opadłem na pobliską ławeczkę i ostrożnie ułożyłem na niej swoje
zakupy. Dziwnie powykręcany szklany wazonik, grę karcianą „Będę Twoja przed
świtem”, dowcipnie pomalowany kubek szefa oraz przezabawną kartkę urodzinową.
- Były czasy - mruknąłem - kiedy empik był centrum kulturalnym.
Siedząca obok młoda, atrakcyjna kobieta spojrzała na mnie i westchnęła ze
smutkiem:
- Nadal jest.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz