Ta sztuka mogła być hitem. Psychopatyczni mordercy to zawsze był nośny
temat. A Roman, w charakteryzacji, biegający po scenie z okrwawionym toporem
robił naprawdę niesamowite wrażenie. Sporo zainwestowaliśmy w efekty specjalne.
Sztuczne wnętrzności w drugim akcie, kiedy zabójca wlecze Marię za jelita po
całej kuchni wyglądały jak prawdziwe. A kiedy pięć minut później obcina ręce i
nogi Gabrysi… Nawet na próbach miałem dreszcze.
Tak, to byłby wielki sukces. Gdyby widzowie w ogóle mogli wejść do teatru.
Gdyby Roman nie zrywał Dorocie stanika w finałowej scenie i gdyby miejscowa
prawica nie urządziła z tego powodu pikiety przed budynkiem w dniu premiery.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz