Gość nie miał szans. W nocy trochę popadało, nad ranem przyszedł
przymrozek, jezdnia była gładka jak szkło. Do tego jechał zbyt szybko, a ten
zakręt nigdy nie należał do najbezpieczniejszych.
Patrzyłem jak auto wypada z drogi i uderza w drzewo. Widziałem jak facet
wali głową w kierownicę.
Podbiegłem. Śmierdziało rozlanym paliwem, pojawiły się pierwsze płomyki.
Kierowca był przytomny. Patrzył na mnie.
Do końca życia będę pamiętał to spojrzenie. Najpierw pełne bólu i
nadziei, którą po chwili zastąpiła jakby rezygnacja i chyba rozczarowanie. I
coś jakby… Wyrzut?
Jakby to była moja wina, że samochód eksplodował zanim skończyłem kręcić
filmik na youtuba.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz