Zebranie Koła Przyjaciół Zwierząt miało się ku końcowi.
Omówiono już szczegółowo program dokarmiania zwierzyny leśnej. Wyznaczono
grupę do odnowienia mocno już uszkodzonych przez czas paśników. Wysłano maile
do zaprzyjaźnionych rolników z prośbami o coroczne dary w postaci wszelakich
pasz. Wszystko poszło zgrabnie i szybko. Jak co roku.
Grupa miłośników ptaków zadziałała równie sprawnie. Karmiki były gotowe
już od dawna, a kwestia ziarenek, okruszków i słoninki dla sikorek nigdy nie
nastręczała większych problemów.
Zebrani już mieli rozejść się do domów, kiedy Mariusz wyciągnął z teczki
najnowszy numer lokalnego brukowca.
- Popatrzcie tylko – szepnął zduszonym głosem, pokazując koleżeństwu artykuł
na trzeciej stronie – Jakieś gnoje powiesiły na trzepaku niewinnego kota.
Wciągający właśnie płaszcze i zawiązujący buty miłośnicy zwierząt
zamarli.
- Powiesili… Koteczka… - w oczach Joli błysnęły łzy. Po chwili płakała
już na całego.
- Powiesili… Jejku, jej… Koteczka… - nie mogła się uspokoić.
- Skąd w ludziach tyle bezrozumnego okrucieństwa? – wtórowała jej Mariola.
– No skąd?
Janusz, który również uronił kilka łez nad losem biednego zwierzaka,
zacisnął pięści.
- Gdybym dorwał gówniarzy, obiłbym te durne ryje tak, że przez tydzień by
na oczy nie widzieli.
- Ja bym drani powywieszał na tym samym trzepaku – dołączył Mariusz.
- Nogi z dupy bym powyrywał, sadystom pieprzonym – kontynuował Janusz.
- Szmaciarze.
- Nie ma litości dla skurwysynów.
- Bydlęta.
- Powiesili… - Jola i Mariola wciąż szlochały na dwa głosy. – Skąd w
ludziach tyle bezrozumnego okrucieństwa…
No skąd?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz