Zdarza mi się czasami pomyśleć o kwestiach ostatecznych. Rzadko, ale
jednak się zdarza.
Z tym, że nie zastanawiam się nad tym, czy śmierć jest końcem
wszystkiego. Nie zajmuje mnie to, co czeka mnie po drugiej stronie. Jeśli w
ogóle istnieje jakaś druga strona.
Bo w sumie co za różnica? Dlaczego miałbym się zastanawiać co będę robił
po śmierci, skoro nie wiem nawet, co czeka mnie w przyszłym miesiącu?
Ale czasami, bardzo rzadko, ale jednak, zdarza mi się pomyśleć, jak
będzie wyglądał świat po moim odejściu. Czy coś po mnie zostanie?
Oczywiście, poza pokrytym kurzem i zarosłym mchem kontem na facebooku?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz