czwartek, 17 stycznia 2013

[...]



Siedzę przed telewizorem, pogryzam kandyzowane orzeszki i oglądam „Nad Niemnem”.
Nie wiem dlaczego to robię. Orzeszki lubię, ale film? Leci, to oglądam. Nuda. Scena za sceną, orzeszek, nic się nie dzieje, o cycki mignęły, orzeszek, ładne, ale krótko, znowu nuda, orzeszek, bez sensu. Chyba wstanę po pilota.
O rany gorzkie!
Mój ząb!
Zrywam się z kanapy, zaczynam biegać po pokoju, wczołguję się na ściany, wrzeszczę…
Biegnę do kuchni po apap. Nie ma apapu!
Do łazienki. Szczoteczka, pasta… Jasny gwint! Cholerne orzeszki! Moczę ręcznik w zimnej wodzie. Przykładam do policzka.
Ulga…
Wracam przed telewizor, akurat na napisy końcowe.
I bardzo dobrze.


Efekt udziału w konkursie. Zadaniem była napisanie drabbla, którego inspiracją była improwizacja gitarowa (która zaczyna się w 2,36 min) w kontekście całego utworu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz