wtorek, 15 września 2015

Michał sączy… [póki czas]



Siedzimy…
Sączymy…
Rozmawiamy o siedemnastowiecznym malarstwie flamandzkim. Teoretycznie. Bo języki układają się jak chcą.
- Pij Szychu… Pij puki czas…
[to już ten moment, kiedy Michał zaczyna mówić nieortograficznie]
- Bo so?
[nie tylko Michał]
- Bo jak szyjdą, to nie będzie picia.
- Bo so?
- Bo oni nie piją.
- To so? To niech oni nie piją…
- Ale jak oni nie piją, to my też nie.
- Bo so?
- Asymilasja Szychu, asymilasja…
- So?
- No musimy się asymilasjować.
- Bo so?
- Bo oni są nerwowi.
- Ale nas jest więcej.
- Jeszcze tak, ale oni nas zaleją. Mówię ci – zaleją.
[zalewajmy się zatem, zanim oni nas zaleją]

piątek, 4 września 2015

Miachał sączy… [dialog przed telewizorem]



Siedzimy…
Sączymy…
Bimber od starego Nowakowskiego. Wyjątkowo podły bimber. Brązowawy taki i dziwnie czemuś mętny, a do tego ohydny w smaku. Ale trudno, trzeba przecież wspomagać małych, lokalnych przedsiębiorców.
Siedzimy przeto i sączymy.
Słuchamy KSU [oczywiście, że starych płyt] i gapimy się w telewizor. Bo gdzie niby mamy patrzeć? Na siebie? Ile można? Telewizor wyciszony, żeby nie zagłuszał Siczki, ale przecież chodzi tylko o to, żeby było na czym wzrok zawiesić.
Akurat pokazują jakiś mecz. To prowokuje.
- To żeś, kurwa, meczyk przejebał… Pięć do koła… - zagaja Michał.
Michał właściwie nie przeklina. Chyba, że rozmawia o sporcie. Zresztą, może to przez ten bimber.
- Jaki meczyk?
- No w zeszłą sobotę!
- Ale jak to: żeś przejebał? Nie sam w końcu grałem!
- Na boisku byłeś…
- Ale przecież do własnej bramki nie strzelałem!
- No i?
- W sumie…
Polewam. Pijemy. Wstrząsamy się.
Biorę pilota i zmieniam kanał. Pokazują kościół. Duży i bogaty. Przed ołtarzem leży krzyżem jakiś koleś w gajerku. To prowokuje.
- To żeś, kurwa, prezydenta wybrał… - zagajam.
Ja w zasadzie nie przeklinam. Chyba, że rozmawiam o polityce. Zresztą, może to przez ten bimber.
- Jakiego prezydenta?
- No tego – kiwam głową w stronę telewizora.
- Ale jak to: żeś wybrał? Nie sam wybierałem!
- Na wyborach byłeś…
- Ale przecież na niego nie głosowałem!
- No i?
- W sumie…
Polewa. Pijemy. Wstrząsamy się.
Michał sięga po pilota. Wyłącza telewizor.
W końcu jesteśmy kumplami. Nie będziemy się kłócić o pierdoły. A coś łatwo dajemy się dzisiaj sprowokować.
Może to przez ten bimber?