czwartek, 18 czerwca 2015

Michał sączy… [fantastyka]



Siedzimy…
Sączymy…
PKP ledwo przędzie, a u nas – proszę bardzo – kolejka za kolejką.
Rozmawiamy…
- Czytałeś już ten najnowszy bestseller ‘Wydawnictwa’?
- Czytałem.
- I jak?
- Nijak. Dziwię się, że to w ogóle wydali.
- Dlaczego? Przecież to zajebista książka!
- Ale to zwykła obyczajówka. A oni zawsze wydawali fantastykę.
- No i co?
- No i to, że w tej książce nie ma ani grama fantastyki!
- A trzeci rozdział?
- Ten w którym przygnieciony bezmiarem cierpienia bohater przez całą noc łazi po mieście?
- Właśnie!
- No łazi. Spotyka różnych ludzi. Rozmawia z nimi. Ma przemyślenia.
- I?
- I już. Tyle.
- Ale pomyśl chwilę. Całe miasto obszedł.
- I to nawet ze dwa razy.
- No właśnie! I autor to szczegółowo opisał.
- Nawet bardzo szczegółowo.
- Tak jest. I wędrował tak, wędrował, patrzył dokoła, podziwiał. I ani razu, nawet na chwilę, nawet gdzieś w tle, w jego polu widzenia nie pojawił się żaden kościół.

piątek, 12 czerwca 2015

Michał sączy… [są miejsca, są chwile]



Siedzimy…
Sączymy…
„Pod Postem” [dawniej „Przy Poczcie”] - ostatnia knajpa w mieście, w której z nalewaka leje się piwo a nie piwopodobne [coraz mniej podobne] produkty wielkich koncernów.
Szlachetny płyn delikatnie pieści nasze podniebienia, łagodnie smyra przełyki i rozkosznie wypełnia żołądki. Fajnie jest.
Rozglądamy się po knajpie. Jest jakby mniej fajnie.
Chmura nikotynowego dymu tak gęsta, że prawie nie widać wiszącej na ścianie tabliczki z zakazem palenia.
Wrzask. Uchylamy się przed latającymi w powietrzu bluzgami.
W kącie wybucha gwałtowna bijatyka. Brzęczą tłuczone kufle. Tryska krew.
Jakiś menel ciągnie do kibla nawaloną cichodajkę. Cicho? Po chwili cała knajpa słyszy gdzie ma jej wsadzić i jak dobrze jej robi.
Koszmar.
Czy też może raczej – normalny, zwykły dzień „Pod Postem”.
I gdyby nie ten cudowny smak piwa…
Nic to, damy radę.
Siedzimy…
Sączymy…
W milczeniu.
Bo hałas.
Bo smród.
Bo mordobicia.
Bo kurestwo.
Bo są takie miejsca, są takie chwile, kiedy lepiej po prostu pomilczeć…

wtorek, 9 czerwca 2015

Michał sączy… [signum temporis]



Siedzimy…
Sączymy…
W domu…
W ciszy…
W półmroku…
Patrzę na Michała. Jego wielkie, mięsiste wargi drżą. Jego oczy, doskonale widoczne na hebanowej twarzy, błyszczą w zapadających powoli ciemnościach. Tak bardzo błyszczą. Łzy?
Delikatnie ujmuję jego rękę i łagodnie przyciągam go ku sobie. Nie broni się przesadnie. Nie walczy. Bo czyż można walczyć z przeznaczeniem?
Przysuwa się. Blisko. Bardzo blisko. Wreszcie opiera kształtną głowę na moim nagim torsie. Gładzę kruczoczarne kędziorki. Ani to ładne, ani miłe w dotyku, ale tak przecież być musi.
- Krzychu…
- Cicho maleńki, cicho.
- Krzychu, ale czy naprawdę musimy?
- Nie mamy wyjścia skarbie, nie mamy wyjścia. Tak trzeba. Tak być musi. Nowe czasy stawiają przed nami nowe wymagania i musimy im sprostać. Wiesz przecież…
- Wiem. Ale czy naprawdę trzeba do tego wszystkiego jeszcze pić to cholerne ‘karmi’?

poniedziałek, 8 czerwca 2015

Michał sączy… [ten typ]



Siedzimy…
Sączymy…
Ogródek naszej ulubionej knajpki powoli zapełnia się wytrwałymi smakoszami.
Piwo przepływa przez nas łagodnie bulgocząc.
Słonko zaczyna świecić coraz jaśniej. Zieleń drzew staje się jakby bardziej zielona. Ptasie trele układają się w coraz to kunsztowniejsze melodie.
Cały świat pięknieje!
Z wyjątkiem Helenki.
Helenka siedzi przy sąsiednim stoliku. Sądząc po ilości pustych kufli, siedzi już dość długo. Ale wciąż wygląda na mocno wczorajszą. A może nawet przedwczorajszą. Patrzy na Michała i bezgłośnie porusza ustami. Myśli? Wreszcie podnosi się z trudem i powoli sunie w jego stronę.
[Michał zawsze miał większe niż ja powodzenie u kobiet. Nie zawsze mu zazdrościłem.]
Podchodzi i z głośnym sapnięciem opada na wolne krzesło. Sapią oboje. I ona, i krzesło. Przez dłuższą nic się nie dzieje. Po chwili zaczyna się dziać.
Helenka pochyla się ku Michałowi:
- Możesz mnie przerżnąć, wiesz?
Michał nie wie.
- Wystarczy, że powiesz jedno słowo, wiesz?
Michał milczy.
Milczymy wszyscy.
- Co, nie podobam ci się?
- Nie podobasz mi się. Nie jesteś w moim typie.
Zagranie z cyklu ‘dziś pytanie, dziś odpowiedź’. Powinno się skończyć na jednym pytaniu i jednej odpowiedzi. Zwykle się kończy. Ale nie zawsze.
- Uważasz, że jestem za gruba?
- Owszem, uważam, że jesteś za gruba. Ale nie o to chodzi. Po prostu nie jesteś w moim typie.
I to w zasadzie mógłby być koniec. Ale nie.
- Uważasz, że mam za małe cycki?
- Owszem, uważam, że masz za małe cycki. Ale nie o to chodzi. Po prostu nie jesteś w moim typie.
No i wystarczy. Nie wystarczy?
- Uważasz, że jestem brzydka?
- Owszem, uważam, że jesteś brzydka. Ale nie o to chodzi. Po prostu nie jesteś w moim typie.
Dość? Niekoniecznie.
- Masz mnie za głupią?
- Owszem, mam cię za głupią. Ale nie o to chodzi. Po prostu nie jesteś w moim typie.
Pora kończyć.
- Nie jestem w twoim typie?
- Nie jesteś.
- To jakie dziewczyny są w twoim typie?
- Trzeźwe.