Kochali się miłością prawdziwą i było im ze sobą dobrze.
Czasami rozmawiali godzinami, śmiejąc się i żartując, a czasami milczeli,
świadomi, że miłość potrzebuje jednako słów, jak i ciszy. I byli szczęśliwi.
Czasami zmagali się w pełnych namiętności miłosnych zapasach, a czasami
leżeli tylko, wsłuchani wzajem w swoje oddechy. Wiedzieli, że miłość potrzebuje
zarówno ognia, jak i spokoju. I byli szczęśliwi.
- Co właściwie przedstawia twój tatuaż? – Pytał gładząc opuszkami palców
zawiły wzór.
Tatuaż pokrywał całe jej plecy. Zaczynał się na smukłym karku, kończył
zaś na kształtnych pośladkach.
- To labirynt – odpowiadała ze śmiechem.
- To mapa prowadząca do skarbu – odpowiadała, a w jej oczach zapalały się
figlarne iskierki.
On zaś zaczynał błądzić ustami po labiryncie, cierpliwie szukając drogi
do skarbu.
- Co właściwie przedstawia twój tatuaż? – Pytał znowu.
- To tajemnica – odpowiadała poważniejąc nagle. – Kobieta i tajemnica są
ze sobą nierozerwalnie połączone. Nie ma tajemnicy bez kobiety i nie ma kobiety
bez tajemnicy.
Nie rozumiał, ale kiwał głową, a kiedy zasypiała, starannie, kawałek po
kawałku kopiował misterny rysunek. Wreszcie skończył, lecz nadal nie pojmował
jego treści i znaczenia.
Długo szukał rozwiązania. Pieczołowicie łączył strzępki z trudem
zdobytych informacji, przemierzał ścieżki dawno zapomnianej wiedzy nie tracąc
nadziei, że któregoś dnia znajdzie pośród tych ścieżek tę, która doprowadzi go
do celu.
Wreszcie jego wysiłki zostały wynagrodzone. Wszystkie tropy prowadziły do
tajemniczego klasztoru w dalekim górzystym kraju. Wiele wskazywało na to, że
jedynie tam może uzyskać pomoc. Przez kilka dni walczył ze sobą, wreszcie
napisał list, wysłał i niecierpliwie czekał na odpowiedź. Ta nadeszła po dwóch
miesiącach.
W nocy, kiedy już Ona już spała, wymknął się do kuchni, usiadł przy stole
i otworzył ciężką, szarą kopertę. Wydobył kilka arkuszy dziwnego papieru,
rozłożył je i zaczął czytać:
„Szanowny Panie
Przede wszystkim pragnę Panu
pogratulować cennego znaleziska. Jest Pan posiadaczem jedynego egzemplarza
pełnego tekstu bajki starożytnego filozofa i poety Li Tzuna. O istnieniu tego
tekstu wiemy z innych dzieł skreślonych ręką Mistrza, ale samej bajki nie udało
się nigdy odnaleźć. Aż do tej pory. Jeszcze raz szczerze gratuluję.
Oto tłumaczenie…”
Tekst nie był długi. Zapalił papierosa i zaczął czytać:
„Win Szu i Ka Lien kochali się
miłością prawdziwą i było im ze sobą dobrze.”
Tutaj następował opis szczęścia kochanków. Wydawał się tak banalny, że
powoli zaczynał żałować trudu, jaki włożył w swoje poszukiwania. Aż nagle
dotarł do fragmentu, który wydał mu się dziwnie znajomy.
„- Co właściwie przedstawia twój
tatuaż? – Pytał Win Szu gładząc opuszkami palców zawiły wzór.
Tatuaż pokrywał cale jej plecy.
Zaczynał się na smukłym karku, kończył zaś na kształtnych pośladkach.
- To labirynt – odpowiadała Ka Lien
ze śmiechem.
- To mapa prowadząca do skarbu –
odpowiadała Ka Lien, a w jej oczach zapalały się figlarne iskierki.
Win Szu zaczynał błądzić ustami po
labiryncie, cierpliwie szukając drogi do skarbu.
- Co właściwie przedstawia twój
tatuaż? – Pytał znowu.
- To tajemnica – odpowiadała Ka
Lien poważniejąc nagle. – Kobieta i tajemnica są ze sobą nierozerwalnie
połączone. Nie ma tajemnicy bez kobiety i nie ma kobiety bez tajemnicy.”
Zrobiło mu się zimno i dziwnie nieswojo. Spotniałymi nagle dłońmi
wyciągnął z paczki kolejnego papierosa. Czytał o tym, jak Win Szu poszukiwał
rozwiązania zagadki tatuażu swojej kochanki. Czytał o tym, jak wreszcie znalazł
to rozwiązanie.
„…nie ma kobiety bez tajemnicy.
Dziwne – pomyślał Win Szu. Złożył
pergamin i wrócił do sypialni. Mata, na której jeszcze przed kwadransem leżała
uśpiona Ka Lien była pusta.”
Skończył czytać. Otarł pokryte potem czoło i z trudem wstał z krzesła.
A potem poszedł do sypialni i popatrzył na łóżko…