piątek, 12 czerwca 2015

Michał sączy… [są miejsca, są chwile]



Siedzimy…
Sączymy…
„Pod Postem” [dawniej „Przy Poczcie”] - ostatnia knajpa w mieście, w której z nalewaka leje się piwo a nie piwopodobne [coraz mniej podobne] produkty wielkich koncernów.
Szlachetny płyn delikatnie pieści nasze podniebienia, łagodnie smyra przełyki i rozkosznie wypełnia żołądki. Fajnie jest.
Rozglądamy się po knajpie. Jest jakby mniej fajnie.
Chmura nikotynowego dymu tak gęsta, że prawie nie widać wiszącej na ścianie tabliczki z zakazem palenia.
Wrzask. Uchylamy się przed latającymi w powietrzu bluzgami.
W kącie wybucha gwałtowna bijatyka. Brzęczą tłuczone kufle. Tryska krew.
Jakiś menel ciągnie do kibla nawaloną cichodajkę. Cicho? Po chwili cała knajpa słyszy gdzie ma jej wsadzić i jak dobrze jej robi.
Koszmar.
Czy też może raczej – normalny, zwykły dzień „Pod Postem”.
I gdyby nie ten cudowny smak piwa…
Nic to, damy radę.
Siedzimy…
Sączymy…
W milczeniu.
Bo hałas.
Bo smród.
Bo mordobicia.
Bo kurestwo.
Bo są takie miejsca, są takie chwile, kiedy lepiej po prostu pomilczeć…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz