wtorek, 25 czerwca 2013

Niepamięci niech święci… Ten… No… Cud! (albo: Wracam do gry)



Nie pamiętam twarzy dawnych znajomych. Pamiętam imiona, nazwiska, nawet kilka adresów. Pamiętam wspólne wypady nad jezioro. Ale nie mogę sobie przypomnieć twarzy.
Bywa odwrotnie. Spotykam kolesia. Poznaję ten wielki, zadarty nochal. Pamiętam każdą wypitą wspólnie butelkę bimbru. Tylko jak mu na imię?
Albo taki koncert Moskwy… Zadymiony klub, niewielka scena, pogo do upadłego. Ale kiedy to było? W osiemdziesiątym czwartym? Szóstym? W Olsztynie? W Poznaniu?
Co robić? Mam swoje lata. Taka jest kolej rzeczy. Z prawami natury nie będę walczył.
Tylko dlaczego, do jasnej cholery, mimo upływu lat, wciąż pamiętam wszystkie mapy do trzeciej części Heroes of Might and Magic?

3 komentarze:

  1. Pierwsze randki z moim mężczyzną były spędzane na wzajemnym łupaniu się w tę właśnie część Herołsów. Dziewiąty roczek razem ... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Płonące pośladki na pierwszych randkach? O tempora, o mores!
    :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Żebyś wiedział. A potem... A potem pokazał mi Fallouta i miał nieco więcej czasu na wypady z kolegami.

    OdpowiedzUsuń