poniedziałek, 3 czerwca 2013

Nie kradnę



Z trudem wspinam się po schodach. Zatrzymuję się przed drzwiami mojego mieszkania, łapię oddech. Wchodzę. Ostrożnie zdejmuję plecak. Otwieram i zaczynam rozpakowywać swoje skarby.
Porządnie, najpierw na mokro, a później dokładnie do sucha wytarłem kuchenny stół, największy stół w całym mieszkaniu i zaczynam układać na nim książki.
Nowiutkie, jeszcze pachnące farbą drukarską. Nie mogę wdychać głęboko tego cudownego zapachu, ale krótkie, płytkie oddechy też sprawiają mi przyjemność.
Uzupełniłem dwa braki w kolekcjonowanych seriach. Skompletowałem pełną bibliografię ulubionego autora. Zaryzykowałem z jednym międzynarodowym bestsellerem.
Siedem. Siedem tak długo oczekiwanych książek.
Przeglądam. Słucham cichego szelestu przewracanych stron.
A nerka? Przecież mam drugą.

2 komentarze:

  1. Słabiutkie. W oczy rzuca się zupełny brak redakcji i krytycyzmu autora wobec dzieła.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyznanie miłości bibliofila. Tylko za nerkę to chyba kupiłbyś nieco więcej niż siedem pozycji - może czterdzieści i cztery? ;-)

    OdpowiedzUsuń