czwartek, 21 marca 2013

Na czas



Z coraz większym trudem przedzieram się przez potężniejące z każdą chwila śnieżne zaspy. Tak bardzo chciałam zdążyć na czas. Tak bardzo.
Nie czuję zimna. Już nie.
Owinięte resztkami kwiecistej sukienki dłonie już nie krwawią. Nie powinnam była grzebać zamarzniętych jaskółek.
Upadam. Upadam po raz kolejny. Ale czuję, że tym razem nie dam rady wstać. Nie mam siły. Chcę tylko zasnąć, odpocząć. Ciężkie, przemarznięte powieki opadają powoli. Zamykam oczy. Sypiący wciąż śnieg otula mnie puchową kołderką.
To już koniec.
Nie będzie słodkiego zapachu krokusów. Nie będzie delikatnej zieleni młodych listków na brzozowych gałązkach. Nie będzie radosnych dziecięcych okrzyków: „Wiosna! Wiosna przyszła!”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz