czwartek, 5 września 2013

Oświadczyny



Wcisnąłem się w kąt pokoju. Dokoła panowała cisza. Absolutna cisza. Ale mnie zdawało się, że wciąż słyszę rozdzierający krzyk ukochanej i chrzęst piłowanych kości.
Szeroko otwartymi oczami wpatrywałem się w półmrok. Do dźwięków w mojej głowie dołączył jeszcze jeden. Jakże realny. Jakże przerażający.
Ciche szuranie. Kroki?
Ojciec Elżbiety podchodził powoli. Nie spieszył się. Wiedział, że nie mam dokąd uciekać. Rzucił mi pod nogi przesiąknięte krwią zawiniątko i wyciągnął zza paska nożyce do cięcia drobiu. Uśmiechnął się szeroko.
- Jak ty to powiedziałeś, młody człowieku? Mam zaszczyt prosić o rękę pańskiej córki? Kocham Elżbietę i moje serce zawsze będzie należało do niej?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz