wtorek, 31 grudnia 2013

Codzień



Piąta trzydzieści. Tyle lat na emeryturze, a ja wciąż budzę się o piątej trzydzieści.
Pochylam się nad śpiącą żoną. Delikatnie całuję pokryty siateczką zmarszczek policzek. Uśmiecha się przez sen. Coraz więcej tych zmarszczek, a ona jest równie piękna, jak czterdzieści lat temu.
Wstaję i idę do kuchni. Biorę czajnik i nastawiam wodę na herbatę.
Zapalam pierwszego dzisiaj papierosa. Jakoś nie potrafię rzucić. Zresztą, od pewnego czasu już nawet nie próbuję.
Podchodzę do okna. Patrzę na szare, odrapane bloki. Pobliski plac zabaw przykrywa cienka warstwa białego jeszcze o tej porze śniegu. Dostrzegam resztki opakowań po fajerwerkach.
No tak…
Witaj Nowy Roku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz