piątek, 8 listopada 2013

Z Matejki...



Patrzę na was od prawie dwustu lat. Siedzę w wygodnym fotelu i patrzę. Staram się nie ruszać, choć po prawdzie, łokcie wsparte na poręczach fotela czasami drętwieją, a czerwone portki wpijają się w zadek. Patrzę, słucham, myślę. Nie mówię nic. Bo co niby miałbym wam powiedzieć? Tak bardzo staram się nie wydawać żadnych dźwięków, że momentami prawie nie oddycham.
Tylko czasami dzwoneczki przy mojej czapce podzwaniają cichutko, kiedy nie wytrzymuję i potrząsam lekko głową. Po trosze z rozbawienia, po trosze ze zdziwienia.
Bo śmieszy mnie, choć to przecież śmiech przez łzy i zdumiewa nieodmiennie, że to wy mnie nazywacie błaznem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz