czwartek, 31 maja 2012

Podwieczorek


Kubuś Puchatek zaprosił Krzysia na podwieczorek. Chłopiec ucieszył z tego zaproszenia. Już dawno nie odwiedzał Chatki Puchatka. Chętnie pogawędzi ze swoim ukochanym Misiem. Tym bardziej, że ostatnimi czasy nie często miał okazję do jakiejkolwiek pogawędki. W ogóle, coraz rzadziej spotykał swoich przyjaciół. Miał wrażenie, że w Stumilowym Lesie zrobiło się dziwnie pusto.
Pewnie dlatego przyszedł w odwiedziny prawie trzy kwadranse przed umówioną czasem. Podwieczorek nie był jeszcze gotowy. Puchatek ciągle jeszcze krzątał się w kuchni. Chłopiec oglądał mieszkanko Misia. Wiele się tu zmieniło od ostatniej wizyty.
- Jaki śliczny pomarańczowo-czarny dywanik – zachwycił się Krzyś. – Nowy?
- Tak, nowiutki – odpowiedział Miś.
- Na pewno spodobałby się Tygryskowi.
- Wątpię – mruknął Puchatek. I było to bardzo cichutkie mruknięcie. Tak cichutkie, że Krzyś w ogóle go nie usłyszał.
Krzyś zresztą był zajęty oglądaniem przedmiotów zgromadzonych na stojącym pod oknem stoliczku. Był tam wielki kałamarz, pełen czarnego atramentu. Stosik równiutko ułożonych kartek papieru. I mnóstwo doskonale zaostrzonych, szarych piór.
- Po co ci to wszystko Misiu? – zapytał.
- Będę pisał książkę.
- Książkę? – zdumiał się Krzyś. – Przecież jesteś Misiem o Bardzo Małym Rozumku. O czym możesz pisać?
- O wpływie właściwej diety na przyrost tkanki mózgowej.
- Ojej! – zawołał Chłopiec. – Jakie to mądre! Powinieneś porozmawiać najpierw z Sową.
- Już rozmawiałem. I odłóż proszę te pióra Krzysiu! Są bardzo ostre!
- No nie wiem, kochany Misiu. Będę mocno trzymał za ciebie kciuki, ale czy to wystarczy? Wiesz przecież, że zawsze miałeś wielkiego Pecha!
- To już przeszłość. – odpowiedział poważnie Puchatek i na chwilę przestał mieszać w stojącym na kuchence garnuszku. Sięgnął pod kubraczek. – Teraz mam to!
- A cóż to takiego, Kubusiu?
- Królicza łapka. Na szczęście.
- Śliczna – zachwycił się Krzyś. – Ja też chcę taką! Na pewno mi się przyda.
- Szczerze wątpię by była ci potrzebna. No, gulasz gotowy. Siadajmy do stołu.
- Powiedz Puchatku, czy Prosiaczek także przyjdzie? – zapytał Krzyś sadowiąc się na krzesełku.
- Ależ Krzysiu! – zawołał Kubuś nakładając na talerze smakowicie pachnące danie. – Przecież Prosiaczek zawsze jest z nami. W pewnym sensie.
Gulasz był przepyszny. Krzyś zajadał go z apetytem. Dziwił się, że Miś w ogóle nie sięga łyżeczką do swojego talerzyka. Mruży tylko oczy i patrzy, jakby na coś czekał. Pewnie wolałby miodek. Właśnie! Dlaczego nie miodek?
Nagle poczuł się dziwnie senny. Bardzo senny. Z trudem wstał od stołu. Chciał wyjść na świeże powietrze, ale upadł na podłogę. Jak przez mgłę widział Puchatka, który zbliżał się do niego z wielkim młotkiem.
- Już nikt nigdy nie nazwie mnie Misiem o Bardzo Małym Rozumku! – wycedził Kubuś przez zaciśnięte zęby. I wziął potężny zamach.
W zapadłej nagle ciszy rozległ się trzask pękającej czaszki. I głośne mlaskanie.
***
A później… Później już zawsze byli razem.
Chłopiec i jego Miś.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz