Kubuś
Puchatek zaprosił Krzysia na podwieczorek. Chłopiec ucieszył z tego
zaproszenia. Już dawno nie odwiedzał Chatki Puchatka. Chętnie pogawędzi ze
swoim ukochanym Misiem. Tym bardziej, że ostatnimi czasy nie często miał okazję
do jakiejkolwiek pogawędki. W ogóle, coraz rzadziej spotykał swoich przyjaciół.
Miał wrażenie, że w Stumilowym Lesie zrobiło się dziwnie pusto.
Pewnie
dlatego przyszedł w odwiedziny prawie trzy kwadranse przed umówioną czasem.
Podwieczorek nie był jeszcze gotowy. Puchatek ciągle jeszcze krzątał się w
kuchni. Chłopiec oglądał mieszkanko Misia. Wiele się tu zmieniło od ostatniej
wizyty.
- Jaki
śliczny pomarańczowo-czarny dywanik – zachwycił się Krzyś. – Nowy?
- Tak,
nowiutki – odpowiedział Miś.
- Na
pewno spodobałby się Tygryskowi.
- Wątpię
– mruknął Puchatek. I było to bardzo cichutkie mruknięcie. Tak cichutkie, że
Krzyś w ogóle go nie usłyszał.
Krzyś
zresztą był zajęty oglądaniem przedmiotów zgromadzonych na stojącym pod oknem
stoliczku. Był tam wielki kałamarz, pełen czarnego atramentu. Stosik równiutko
ułożonych kartek papieru. I mnóstwo doskonale zaostrzonych, szarych piór.
- Po co
ci to wszystko Misiu? – zapytał.
- Będę
pisał książkę.
-
Książkę? – zdumiał się Krzyś. – Przecież jesteś Misiem o Bardzo Małym Rozumku.
O czym możesz pisać?
- O
wpływie właściwej diety na przyrost tkanki mózgowej.
- Ojej!
– zawołał Chłopiec. – Jakie to mądre! Powinieneś porozmawiać najpierw z Sową.
- Już
rozmawiałem. I odłóż proszę te pióra Krzysiu! Są bardzo ostre!
- No
nie wiem, kochany Misiu. Będę mocno trzymał za ciebie kciuki, ale czy to
wystarczy? Wiesz przecież, że zawsze miałeś wielkiego Pecha!
- To
już przeszłość. – odpowiedział poważnie Puchatek i na chwilę przestał mieszać w
stojącym na kuchence garnuszku. Sięgnął pod kubraczek. – Teraz mam to!
- A cóż
to takiego, Kubusiu?
-
Królicza łapka. Na szczęście.
-
Śliczna – zachwycił się Krzyś. – Ja też chcę taką! Na pewno mi się przyda.
-
Szczerze wątpię by była ci potrzebna. No, gulasz gotowy. Siadajmy do stołu.
-
Powiedz Puchatku, czy Prosiaczek także przyjdzie? – zapytał Krzyś sadowiąc się
na krzesełku.
- Ależ
Krzysiu! – zawołał Kubuś nakładając na talerze smakowicie pachnące danie. –
Przecież Prosiaczek zawsze jest z nami. W pewnym sensie.
Gulasz
był przepyszny. Krzyś zajadał go z apetytem. Dziwił się, że Miś w ogóle nie
sięga łyżeczką do swojego talerzyka. Mruży tylko oczy i patrzy, jakby na coś
czekał. Pewnie wolałby miodek. Właśnie! Dlaczego nie miodek?
Nagle
poczuł się dziwnie senny. Bardzo senny. Z trudem wstał od stołu. Chciał wyjść
na świeże powietrze, ale upadł na podłogę. Jak przez mgłę widział Puchatka,
który zbliżał się do niego z wielkim młotkiem.
- Już
nikt nigdy nie nazwie mnie Misiem o Bardzo Małym Rozumku! – wycedził Kubuś
przez zaciśnięte zęby. I wziął potężny zamach.
W
zapadłej nagle ciszy rozległ się trzask pękającej czaszki. I głośne mlaskanie.
***
A
później… Później już zawsze byli razem.
Chłopiec
i jego Miś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz