Być może w tej historii trafisz na opis jakiegoś łona. Nie będzie to
jednakże z całą pewnością łono przyrody. Jeżeli poczujesz się rozczarowany tym
faktem, możesz pojechać do Mrągowa i sam zobaczyć jak to wszystko wygląda.
Jeśli natomiast opisy przyrody stanowią dla Ciebie największą radość z lektury,
odpuść sobie moją opowieść i czytaj Orzeszkową.
Punkowy boom początku lat osiemdziesiątych to było coś. Anarchia w sercu,
ramoneska na grzbiecie, Jarocin, Róbrege. Czad. Ale to było, jakby nie patrzeć,
w minionym stuleciu. Kiedy dzisiaj widzę młodych – gniewnych, buntowników
spowitych w czerń, w martensach za sześćset złotych, chce mi się śmiać. A kiedy
już wyśmieję się do woli, przychodzi czas na refleksję. Bywa wtedy, że łezka
zakręci mi się w oku, spłynie po policzku i kapnie na nowy krawat zostawiając
na nim brzydką plamkę.
Po dniu spędzonym w biurze wracam do domu. Zdejmuję pantofle, odwieszam
do szafy garnitur, siadam w fotelu i słucham starych nagrań Dezertera.
Elektryczna poduszka grzeje moje plecy. Małymi łyczkami popijam ciepłe mleko i
wspominam dawne, dobre czasy. I zastanawiam się, czy pozostał jeszcze chociaż
jeden punk – dinozaur, z przerzedzonym przez czas irokezem, w powycieranej na
łokciach skórze i dziurawych glanach.
Pozostał...
...PUNK TADEUSZ…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz