piątek, 1 czerwca 2012

Punk Tadeusz. Zagajenie


Być może w tej historii trafisz na opis jakiegoś łona. Nie będzie to jednakże z całą pewnością łono przyrody. Jeżeli poczujesz się rozczarowany tym faktem, możesz pojechać do Mrągowa i sam zobaczyć jak to wszystko wygląda. Jeśli natomiast opisy przyrody stanowią dla Ciebie największą radość z lektury, odpuść sobie moją opowieść i czytaj Orzeszkową.
Punkowy boom początku lat osiemdziesiątych to było coś. Anarchia w sercu, ramoneska na grzbiecie, Jarocin, Róbrege. Czad. Ale to było, jakby nie patrzeć, w minionym stuleciu. Kiedy dzisiaj widzę młodych – gniewnych, buntowników spowitych w czerń, w martensach za sześćset złotych, chce mi się śmiać. A kiedy już wyśmieję się do woli, przychodzi czas na refleksję. Bywa wtedy, że łezka zakręci mi się w oku, spłynie po policzku i kapnie na nowy krawat zostawiając na nim brzydką plamkę.
Po dniu spędzonym w biurze wracam do domu. Zdejmuję pantofle, odwieszam do szafy garnitur, siadam w fotelu i słucham starych nagrań Dezertera. Elektryczna poduszka grzeje moje plecy. Małymi łyczkami popijam ciepłe mleko i wspominam dawne, dobre czasy. I zastanawiam się, czy pozostał jeszcze chociaż jeden punk – dinozaur, z przerzedzonym przez czas irokezem, w powycieranej na łokciach skórze i dziurawych glanach.
Pozostał...
...PUNK TADEUSZ…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz